Powrót do domu
Całe szczęście, że przed wyjazdem wykupiłam polisę ubezpieczeniową, która gwarantowała mi powrót do Polski w razie wypadku. I muszę powiedzieć, że bardzo zareklamuję tu firmę Allianz. Po ustaleniu terminu na mój oddział rehabilitacji przyjechała po mnie karetka i oczywiście na leżąco (dopiero zaczynałam chodzić) zawiozła mnie na bardzo komfortowym łóżku do Mediolanu. Po lotnisku poruszałam się na wózku inwalidzkim. Obsługa lotniska zawiozła mnie do prywatnej poczekalni Lufthansy skąd, gdy przyszła pora wsadzili mnie do samolotu. I tu czekała mnie niemiła niespodzianka. Stewardesa poprosiła mnie o dokumenty, w których jest jest napisane, że nie wymagam obecności lekarza bo u nich w systemie muszę z nim lecieć. Nikt nie dał mi takich dokumentów. Musiałam skontaktować się z Allianzem. I co gorsza miałam końcówkę baterii. Pilot powiedział, że nie mogę lecieć bez załatwienia tej sprawy. Lot się opóźniał. Myślałam, że dostane zawału serca. Tak bardzo chciałam wracać do domu, a oni chcieli mnie wysadzić z samolotu. Całe szczęście bateria w telefonie wytrzymała rozmowę stewardesy z Allianzem. W systemie zmienili mój status pasażerki na niewymagający obecności lekarza i...nareszcie poleciałam. LOT w business clasie do Warszawy. Z Warszawy do Krakowa. Z Krakowa karetką- już na mniej wygodnym łóżku niż we Włoszech, do szpitala w Zabrzu. Musiał mnie zobaczyć lekarz czy wszystko ze mną po podróży ok. A stamtąd prosto do domu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz