Później przyszedł czas na naukę chodzenia. Najpierw w chodziku, później trzymając rehabilitanta. Spacer na bierzni. Nauka chodzenia po schodach. 
Rehabilitacja
Następnego dnia po przeniesieniu mnie na oddział rehabilitacji przyszła do mnie bardzo sympatyczna rehabilitantka. Zrobiłyśmy kilka ćwiczeń nóg. Zajęło to z pół godziny. Dodam, że od wypadku ważyłam ok 40 kg. Mój organizm potrzebował tak wiele energii, że schudłam niemal 20 kg. Celem rehabilitacji było wzmocnienie mięśni, których nie miałam. Ale tylko pół godziny ćwiczeń pomyślałam- to chyba trochę mało. Tak było przez pierwszy tydzień. A później zaczęli mnie stawiać na nogi. Nigdy nie zapomnę tej okropnej pionizacji. Wszystko podnosiło mi się do góry. Chciałam tylko leżeć. A oni mi nie pozwalali. W weekend, gdy nie było ćwiczeń zadaniem pielęgniarzy było by jak najdłużej siedziała na wózku a nie leżała. Pamiętam, ze strasznie się o to z nimi kłóciłam, a nawet płakałam. Mój organizm dochodził do siebie przez ok 2 tygodnie za nim mogłam naprawdę dłużej stać na nogach. 
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz