Tuż po...


Nie wiem jak długo byłam nieprzytomna. Nie pamiętam transportu karetką. W szpitalu tylko jedna lekarka potrafiła mówić po angielsku. Pamiętam okropny ból głowy ponieważ leżałam na twardym łóżku.

                     



Na suficie znajdowały się lustra i w nich widziałam moje rozcięte gardło i wszystko co jest w środku. Robili mi mnóstwo badań, prześwietleń. Leżałam i wiedziałam jedno ,że mogę ruszać nogami. To było najważniejsze. Aż w końcu usłyszałam, że mam złamany kręgosłup. Na pewno w odcinku piersiowym i nie są pewni czy też w odcinku szyjnym. Trwało to cały dzień. Wieczorem przewieźli mnie do oddalonego o 60 km szpitala neurochirurgicznego w Parmie. Na drugi dzień operacja.. Pamiętam, ze najgorszym momentem było podpisanie dokumentu o tym, że zgadzam się na operacje oraz, że może się ona nie udać, czyli mogę nie chodzić. Operacja trwała 2 godziny. Transpedikularne zespolenie kręgosłupa od Th 4 do Th8. O odcinku szyjnym nic nie wspomnieli. W szyi znaleźli 3 odłamki szkła. Do dziś nie wiem czy była to szyba samochodu, który zajechał mi drogę czy coś innego. Oczywiście nic nie czułam. Cały czas podawana morfina. Tak naprawdę jest przereklamowana bo człowiek zaraz po niej zasypia. Jeśli ktoś liczy na więcej to się zawiedzie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz