W szpitalu...


Ze świadomością, że wszystko jest w porządku minął tydzień. 16.08 usłyszałam, że najbardziej połamany Th6 nie wytrzymał i trzeba zrobić kolejną operację.




 Te słowa to kosmos...kolejne ryzyko, że mogę nie chodzić. Następnego dnia zabrali mnie na operacje. Pamiętam co powiedziałam do lekarza "oddaje moje życie w twoje ręce". Popatrzył na mnie i delikatnie się uśmiechnął . Zasnęłam. Tym razem operacja trwała 4,5 godziny. Obudziłam się na sali pooperacyjnej 2 doby później z przywiązanymi do łóżka rękoma i rurą intubacyjną. Pierwsze co zrobiłam to sprawdziłam, czy mogę ruszać nogami. Tak. Byłam najszczęśliwszą osobą na ziemi. Od razu się mną zajęli. Mimo podawanej cały czas morfiny nie umiałam spać. Na dużej sali pooperacyjnej było ok 10 ciężko chorych osób. Do tego na środku sali stanowisko lekarzy. Po 24 godzinach widząc jak się meczę przenieśli mnie do jednoosobowego pokoju z kamerami. Do tego pozwolili być ze mną mojej mamie 24 godziny na dobę. Operacja się udała. Tym razem musieli przeciąć żebra pod łopatką, by dostać się do kręgosłupa od drugiej strony i wkręcić kolejny nazwę to pręt, którego zadaniem jest odbarczenie kręgosłupa. Wycięli mi również 5 żebro by nim zastąpić brakujące odłamki kręgów.
Oczywiście kręgosłup nie był jedynym problemem. Połamane kości w lewym nadgarstku, 3 i 5 palec prawej ręki, żebra, stłuczone płuca, wątroba. 
   Jeśli chodzi o warunki we włoskich szpitalach to jest to XXII wiek. Najbardziej podobały mi się osoby sprzątające. Gdy wytarły ściereczką coś jeden raz od razu ja wyrzucały i brały następną. Mycie raz dziennie w tym także zębów ich jednorazowymi szczoteczkami. Wymiana pościeli także. Pieluch miałam ile potrzebowałam. Oczywiście dwuosobowe pokoje z łazienką. Jedyny problem Włochów jak mi się wydaje to, że nie potrafią mówić po angielsku. Oczywiście były takie osoby ale dosłownie kilka.



Najlepszym przyjacielem człowieka w takiej sytuacji jest czas.. Cierpliwość, wiara i ludzie, którzy Cię otaczają to najważniejsze rzeczy. Ale ważne były też: materac przeciwodleżynowy, elektryczne łóżko, czysty pokój sprzątany 2 razy dziennie. Pielęgniarze, bo w większości byli to mężczyźni byli niesamowicie przyjaźni. Wraz z lekarzami mieli odprawę przed i po rozpoczęciu swojego dyżuru. Chyba nigdy tego nie zapomnę bo włosi są strasznie głośni. I słychać ich dosłownie wszędzie. 



Przed wypadkiem miałam długie blond włosy. Oczywiście lejąca się z podciętego gardła krew skołtuniła włosy. Delikatnie mi je rozczesano. Już od samego początku, gdy trafiłam na ostry dyżur niesamowicie bolał mnie tył głowy od leżenia na twardym łóżku. Do tego przeszkadzające włosy. Niestety skończyło się to niewielką, kilku centymetrową odleżyną. Przed drugą operacją prosiłam o ścięcie włosów, czego nie chciano mi zrobić. Prawdopodobnie bali się, że będę domagać się finansowego zadośćuczynienia. Po kilku prośbach mama nie wytrzymała i nożyczkami do paznokci je obcięła. Od razu poczułam ulgę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz